Think positive

   Wiecie co jest w mojej sytuacji najcięższe? Nie przeprowadzka na drugi koniec Polski. Nie życie w remontowanym mieszkaniu. Nie brak tramwajów, ani słaba komunikacja miejska. Nie szukanie nowej pracy, kiedy ta ostatnia dawała satysfakcję. Nie to, że nie mogę znaleźć tej pracy od ponad miesiąca. Ani nie to, że wychodzę ze swojej strefy komfortu żeby tą pracę znaleźć i jeszcze trochę i kogoś zmuszę, żeby mnie zatrudnił.

Najcięższe w tym wszystkim jest pozytywne myślenie.

Cholernie trudne jest siedzenie od ponad miesiąca w domu i czucie się po prostu dobrze.

Cholernie trudne jest utrzymywanie poczucia swojej zajebistości, kiedy twoim ostatnim osiągnięciem jest obejrzenie 67 odcinków Gry o tron w 20 dni. I myślisz sobie, że nawet to można zrobić lepiej.

Cholernie trudne jest myślenie, że jestem stworzona do rzeczy wielkich i odpowiedzialnych, kiedy chwalili mnie w pracy i na studiach, a teraz nikt nie dzwoni z ofertą pracy.

Cholernie trudne jest życie, które opiera się jedynie na spełnianiu potrzeb fizjologicznych.

   Nigdy nie byłam optymistką. Za bardzo nie wiem co znaczy wyluzować, nie wiem jak to jest nie myśleć, nie wiem jak to jest nie starać się i nie przejmować. No chyba, że po którejś butelce wina, ale uznajmy, że to się nie liczy.

   Na szczęście otaczają mnie optymiści. Może też bym była optymistką, jakby sprawa mnie nie dotyczyła. Może.

   I ci wszyscy optymiści – rodzina, przyjaciele, znajomi – trzymają mnie w ryzach, sprawiają, że mi się jeszcze trochę chce. Co prawda nie mogę im powiedzieć, że TYMCZASOWO nie chcę tu być, bo za chwilę się podjarają i zrobią wszystko, żebym wróciła. Ale jeśli chodzi o teksty motywacyjne to są nieźli. Jakóbiak może się schować. Długo się zastanawiałam czy udostępniać ludziom te teksty, a teraz ludzie udostępniają je sami, piszą, że super, że czekają na więcej, że są dumni. A ja wtedy jestem przeszczęśliwa bo pisanie to jedna z kilku rzeczy, które robię dobrze, ale jedyna, w której mogę się realizować bez pracy. 


   Więc obecnie żyję od ogłoszenia do ogłoszenia, od telefonu do rozmowy i chciałabym już napisać o tym jak znalazłam pracę marzeń. 
Ale opcjonalnie, jak się poddam,  mogę napisać o tym jak po raz czwarty wybrałam pracę w McDonald’s. 
W końcu I’m lovin' it. 


Komentarze

Popularne posty